Biały Kot
17 stycznia 2019, 12:31
Jadąc do pracy przez niewielkie osiedle domów jednorodzinnych drogę przebiegł mi biały kot. Cały biały. Tak przynajmniej prezentował się lewy bok jego nienajgorzej odżywionego ciała. Postanowiłam to zinterpretował jako znak, wygrana na loterii, widmo zbliżającego się szczęścia, oczywisty ślepy traf. Tyle razy w życiu przebiegały mi drogę czarne koty. Dosłownie. Na pewno nie jestem w tym odosobniona. Ale biały?
Idę za ciosem. Jak tu wykorzystać ten kosmiczny uśmiech losu? W wygraną w jakiejkolwiek loterii finansowej nie wierzę. Nie będę wysyłała nigdzie swojego życiorysu, mam idealną pracę. Do baru na podryw też nie pójdę, owoc takiej strategii siedzi w pokoju obok i jesteśmy szczęśliwi. Im dłużej inwentaryzuję elementy składowe mojego życia, tym bardziej jestem zadowolona. Mam garstkę prawdziwych przyjaciół, toksyczne znajomości zamknęłam pod kluczem swoich zobowiązań towarzyskich, zaglądam do nich w razie konieczności, stosunkowo rzadko i pod własnymi warunkami. Mieszkam wygodnie „na swoim”, z psami i moim domowym „nerdem”. Kilka nieszkodliwych nałogów uaktywniam raz na tydzień lub dwa, przy okazji spotkania z ludźmi, wyjściem na imprezę, więc w sumie nie powinny mieć etykiety „nałogu”. To taki alkoholowo – nikotynowy „cheat-day”. Zazwyczaj jestem też zadowolona z zawartości mojej lodówki, choć jako królowa dyspensy mam tendencje do zbyt częstego sięgania po to jedzenie „gorszego sortu”, niemodne, niezdrowe. Trudno. Joga, basen i spacery wypełniają codzienną potrzebę ruchu, więc też jest nieźle. Próbuję nawet być „lohasem”, żyć i być ekologiczna. Ze zdrowiem jest gorzej, ale tutaj rzut monetą czy skreślenie cyfr na kuponie nie pomogą.
Co zrobić z tym białym kotem???
Czemu nie zacząć tutaj? Lubię pisać. Od zawsze piszę. Piszę artykuły metodyczne, bajki dla dzieci, pamiętnik. Czemu nie pisać bloga? Mam coś do powiedzenia na sporo tematów. Na temat niedorzeczności życia dziewczyn, które nadal nie wyszły za mąż i nie mają dzieci, a przekroczyły już magiczną barierę trzeciej dekady życia. Na temat wyrzeczeń i znęcania się nad swoim ciałem. Na temat facetów, skoro już byłam trzy razy w życiu zaręczona. Na temat pracy w środowisku oświatowym i wychowawczym. Na temat naszego pięknego kraju, w którym ostatnio kipi, wrze, zalewa go żółć wszechobecnego „hejtu” – i to już od przedszkola! Na temat przyjaźni i więzi rodzinnych. Na temat prowadzenia własnego biznesu. Bywam nudna, często przeskakuję wpisy w moim dzienniku. Miewam jednak też dobre momenty! Czemu nie?
Czy nie zmarnuję swojego białego kota? Pomyślę wtedy, że to tylko przypadek, że szczęście w rozumieniu wygranej i zrządzenia losu zwyczajnie mnie ominęło. Nie szkodzi. Chętnie oddam to poczciwe zwierzę, na które jestem z resztą uczulona, komuś w potrzebie.
Nadam sobie więc fikcyjne imię. Niech to będzie Ala Kot.
Dodaj komentarz